Archiwum 21 marca 2002


mar 21 2002 O śmierci..
Komentarze: 3

Dzisiaj coś całkiem w innym stylu, ponieważ wczoraj dosłownie zajrzałem śmierci w oczy, opisze dzień jak niby codzień.

Wstałem rano obejrzalem poczte elektroniczna, i caly czas nosilem sie z zamiarem, by wykonać na ten dzień zaplonwane czynności, mialem iść zapłacić babci jakies swiadczenia i uczyc sie z matemtyki i isc do Niemiec na zakupy. Czekalem tylko na moja kolezanke, ktora miala mi towarzyszyć. Gdy przyszła zapytała czy nie pojechalbym na zakupy do Liberca (Czechy), mysle sobie czemu nie, do Niemiec chodze czessto a do Liberca kawalek jest wiec lepiej sie przejechac jak ma sie okazje i ta droga logicznego myslenia zgodzilem sie na wyjazd. Poczekalismy jeszcze na kumpla, ktory mial prowadzic i jazda,zabral sie znami jesczze brat kolezanki i tak ruszylismy w droge.

Od samego poczatku znaki na  niebie i ziemi wskazywaly by nie wyjzdzac z miasta, ale my uparcie parlismy na przod, zartujac sobie z wielu rzeczy, z ktorych jak sie okazalo zartowaac sie nie powinno. Dojechalismy do Liberca, kumpel kupil buty, pochodzilismy po starym miescie i jazda do domu. Okazalo sie ze zle kupiony bilet w parkometrze zaowocowal mandatem i blokada na kole, wiec bylismy 700 koron w plecy, no ale coz nie ma co plakac, wyjezdzamy wreszcie!!! Ruszylismy w kierunku na Frydland mijajac wczesniej centrum rozrywki "Babilon".

Dojechalismy do feralnego skrzyzowania, na ktroym nasz kolega popelnil tragiczny w skutkach blad ( chociaz ja osobiscie go nie winie, chociaz jako kierowca, byl winny ewidetnie, tylko ze ja wychodze z zalozenia, ze kierowca to tylko czlowiek, a ludzie sie myla, wiec kazdemu moglo sie zdarzyc). Wjechalismy na krzyzowke z predkoscia 70 km/h moze 80 z drugiej strony pojawila sie ciezarowka no moze mini ciezarowka - cos takiej wielkosci jak tem dostwacze autka. Jechalo ono taka sama predkoscia i uderzenia nie dalo sie uniknac, od tego momentu nic juz nie pamietam. Dopiero jak wysiadalem z auto moj umysl rejestrowal wszystko na biezaco. Mialem i szczescie i pecha, siedzialem po najgorszej stronie ale nie na najgorszym miejscu, zreszta najwieksze uderzenie poszlo na silnik, dlatego mojej kolezance, ktora z nas wszystkich doznala najwiekszego uderzenia, tez nic strasznego sie nie stalo. W sumie wszystko to jest cud!!!

Prz tej predkosci az strach myslec co sie moglo zdarzyc. Auto, ktorym jechalismy jest do kompletnej kasacji, zniszczona jest kompletnie cala prawa strona, przesuniety silnik, urwane kolo, wgniecion dach, przednie drzwi prawie pod autem, tylnie wgniecione, szyba tylnia tez sie stukla, slupki sa kompletnie zgiete, jednym zdaniem, to auto samo juz nie pojedzie.

Natychmiast przyjechala karetka i policja, oraz straż. Tamte auto zostalo zapianowane cale, my odwiezieni do szipitala, w ktorym udzielono na m pomocy. Wczesniej pomocy udzielili nam jacys ludzie, ktorych choc nigdy nie zobacze jestem im dozgonnie wdzieczny, zajeli sie nami bardzo szybko to tez zadecydowalo o tym ze jest tak dobrze jak jest. Pozniej mielismy hospitalizacje zeznania na policji i przyjechal po nas ojciec kolegi, tym sposobem wrocilismy do kraju. Mysle, ze gdyby sie to stalo w Polsce, to zostalibysmy wszyscy na obserwacji, ale tam nie bylo do tego poprostu mozliwosci.

I żyje DZIEKI BOGU bo inaczej tego nie umiem wytlumaczyc, auto jest tak zniszczone, ze gdyby najpierw rodzice zobaczyli samochod a nie nas, to chyba by mysleli ze znami jest tragicznie (zreszta na poczatku tak to wygladalo, pelno krwi i szkla do okola). Ale żyjemy i wszystko miejmy nadzieje bedzie juz dobrze,ze nikt nie bedzie mial powiklan.

Niektorzy moi przyjaciele mieli wypadki i chociaz bylem wtedy przejety, to nie zdawalem sobie sprawy jaki jest to bol i strach. Uważajcie na drogach, kolega ktory spowodowal wypadek, bardzo nas za wszystko przepraszal, ale nie powinien czuc sie winny, jest tylko czlowiekiem, wydaje mi sie ze kazdy wsiadajac do auta zgadza sie posrednio na mozliwosc nieszczesliwej sytuacji i nie powinien miec pozniej do nikogo pretensji, zreszta nikom juz nic chyba nie jest, wiec nie ma nawet o czym mowic, to dla nas wszystkich wielka nauczka, na tyle duza, ze ja osobiscie nie wiem czy bede kontynuowal prawo jazdy. Mysle ze wiele osob z Was odbierze to jak puste slowa,jak ja odbieralem takie rzeczy do tej pory, ale tak naprawde powinniscie sie nad tym zastanowic, ja mialem to szczescie w nieszczesciu, ze moglem uczyc sie czegos na bledzie w tym momencie, tyle ze nie na wlasnym , ale qmpla. Gdy teraz bede ogladal dziennik czy film sensacyjny, wiem ze nie zareaguje brakiem odczuc na widok krwi, strzalow, wypadkow bo dla ludzi ktorzy znajduja sie w tej sytuacji to nie jest moment to trwa czasami miesiacami i latami w ich glowach. No to chyba koniec. PA

UWAZAJCIE NA SIEBIE, WYCHODZAC Z DOMU NIGDY NIE WIECIE CZY DO NIEGO WROCICIE.

kent : :